• 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Sosna po siedmiu latach
#16
Witam,
z nawożeniem to taki kłopot, że trzeba uważać w jakim podłożu jest roślina. Wszystkie moje drzewa, które są w bardzo przepuszczalnym podłożu nawożę dosyć mocno. Te które są w mieszankach zawierających ziemię (zwykle tylko rok lub dwa od momentu kiedy je kupiłem) nawożę bardzo ostrożnie. Tak więc to co poniżej dotyczy tylko roślin w podłożu z akadamy, kiryu, pumeksu, itp.

Od wczesnej wiosny (trochę przed startem pąków) do połowy sierpnia nawożę obornikiem. Pakuję go do torebek zrobionych z cienkiej włókniny i przybijam do podłoża długim gwoździem (można zobaczyć to na zdjęciu z czerwca 2014). Taki patent stosuję, bo mi sroki wiecznie obornik rozrzucały jak był tylko posypany z wierzchu. Plusem tego rozwiązania jest to, że w każdej chwili mogę ściągnąć obornik i nie zostają żadne ślady. Minusem jest pracochłonność. Jak masz zupełnie luźną wierzchnią warstwę podłoża to warto wałeczki obornika zasypać zaraz pod powierzchnią. Będą wtedy zawsze wilgotne i uwalniane składniki będą wnikać głębiej w podłoże. Luźna wierzchnia warstwa w płaskich doniczkach u mnie się nie sprawdza (ale to inny temat), więc wszystko mam w torebkach. Dodatkowo w tym okresie mniej więcej co dwa tygodnie podlewam jeszcze nawozem typu humus. Nie wiem czy to ma sens, ale tak robię.

Na samym początku września sypię jesienny nawóz dla iglaków z Agrecol, czyli coś zupełnie bez azotu. Sypię granulki bezpośrednio na podłoże, bo i tak przy pierwszym podlewaniu są wpłukane głębiej.
I to tyle jeśli chodzi o samo nawożenie, ale to że roślina jest w dobrej kondycji zależy jeszcze od innych czynników pewnie w takim samym stopniu. Między innymi:
1) Dobre czyli odpowiednio przepuszczalne i o gruzełkowatej strukturze podłoże co owocuje dużą ilością drobnych korzonków
2) Pilnowanie zieleni żeby nowe pąki były dobrze doświetlone, ale żeby nie wycinać za dużo, bo wtedy się osłabia roślinę
3) Ochrona przed szkodnikami typu przędziorek czy mszyce i grzybami. Nie wiem czy ma to sens ale wydaje mi się że odkąd rośliny są mocniejsze to tych szkodników i chorób prawie nie ma.

Punkty 1) i 2) są w zasadzie nie do wytłumaczenia tekstem. Naprawdę polecam uczęszczanie w warsztatach, tam można posłuchać, zobaczyć i samemu uczestniczyć w zabiegach. A i tak zajęło mi trochę czasu żeby faktycznie zacząć się stosować do podpowiedzi. Chyba oporny materiał ze mnie Smile. Warsztaty to też świetne miejsce do wymiany doświadczeń i zweryfikowania co działa dobrze a co nie w naszym klimacie i z naszymi roślinami. Nie wszystko co w Japonii się sprawdza działa równie dobrze u nas. Jest w Polsce kilka osób, które mają naprawdę długie i bogate doświadczenie z bonsai i warto jest ich posłuchać i podpatrywać.

Pozdrawiam,
Tomek
Tomasz Sobczak
  Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości