10-23-2018, 08:52 AM
Po lekturze wpisów dotyczących wystaw w Wojsławicach i wystawy Kajiwara i przyjaciele chciałbym zabrać głos w dyskusji bo poniekąd mnie też to dotyczy.
Na wystawie w Wojsławicach chcieliśmy zgromadzić ludzi ze wszystkich grup bonsai w Polsce, żeby po latach "wojen" choć przez chwilę być znowu razem jak za dawnych czasów (choć dla mnie raczej znanych z opowieści) i uczcić naszą wspólną rocznicę. Nikt inny nie chciał podjąć się tego zadania i zorganizować taką wystawę. Niestety nie wszyscy podjęli temat, nie chcieli przyjechać, podać ręki starym przyjaciołom a obecnie "wrogom". Ich wybór, nic na to nie poradzimy.
Co do poziomu to każdy uczestnik mógł przywieźć rośliny w swoim mniemaniu najlepsze w kolekcji i wystawić je tak jak chciał. Miejsca ostatecznie zrobiło się trochę za mało ale nie chcieliśmy aby ktokolwiek był pokrzywdzony i ściągać jego rośliny ze stołów. Co do możliwości wystawiania w tokonomach w pełnym "krajobrazowym" ujęciu jak preferowałbyś Tadeuszu to wystawa w Krakowie pokazała jakie są możliwości, 3 tokonomy, 4 ustawione na półce i podłodze kazari i tyle. Reszta roślin wystawiona "w europejskim stylu" jak powiedział sam Pan Marcinko. A dlaczego, bo przecież są to duże koszty żeby je zbudować, ustawić itd. Czy Juku miałoby możliwość zorganizowania takiej wystawy gdzieś poza Mangghą, śmiem wątpić. Przez lata przyzwyczailiśmy się do takich form naszych wystaw (wzorowanych na wielu wystawach w Europie, Japonii, ...) i to ciągniemy. Każdy kto chce pokazywać bonsai robi to według swojej wizji i potrzeby, jako "żywe rzeźby" jak to określił Pan Włodek, drzewa wzorowane na naturze a czasem przeciw niej, z lub bez doszukiwania się drugiego "krajobrazowego" dna i konieczności dodawania historii i doszukując się otoczki wokół każdej rośliny. Dla mnie najważniejsze jest aby rośliny budziły emocje, podobały się odbiorcom, na różnych płaszczyznach, ludziom którzy nie znają się na tej sztuce ale również były interesujące dla profesjonalistów. Dopracowane możliwie pod każdym względem.
Tak jak przy omawianiu wystawy Pan Kajiwara sam powiedział: wystawianie drzew w tokonomie to coś intymnego, to więź jaka ma się wytworzyć pomiędzy gospodarzem a gościem dlatego ciężko takie coś osiągnąć na jakiejkolwiek wystawie. Interpretacja co twórca miał na myśli jako całość ekspozycji jest uzależniona od wielu czynników m.in. doświadczeń odbiorcy. Oglądanie tokonomy to również nie tylko oglądanie i ocena jej jako całości ale również każdego użytego elementu z osobna, bonsai, zwoju, roślin towarzyszących. I tutaj na waszej wystawie mogliśmy się przekonać, że może kompozycja i dobór elementów (szczególnie we wnękach) były prawidłowe i budziły w odbiorcy prawidłowe odczucia ale już w przypadku oceny szczegółów użytych bonsai, nie było już tak różowo. Może w relacji pomiędzy gospodarzem a gościem tematów związanych z niedoskonałościami nie powinno się poruszać ale jeśli jest to wystawa bonsai to dlaczego nie mogę oceniać drzew niejako już wypreparowanych z kompozycji. A moim zdaniem były tam rośliny, którym do miana dobrego bonsai jeszcze trochę lub nawet więcej brakuje. Nic nie stoi na przeszkodzie aby na takiej wystawie gdzie jest kilkanaście roślin wybrać takie, które zasługują na wystawienie w takim ujęciu. Druga sprawa to czy nie powinno się dążyć aby bonsai wystawiane w tokonomie czy nawet w europejski sposób nie było najwyższej klasy. Czy odbiór drzewa "w krajobrazie" zwalnia je z obowiązku aby było dopracowane do najdrobniejszego szczegółu?
I jeszcze trzeba byłoby wspomnieć o samej tokonomie, jej historii, znaczeniu w tradycyjnej architekturze, ceremonii picia herbaty itd. Tak się składa, że trochę o tym wiem i tak naprawdę w całej historii wystawianie bonsai w tokonomach jest relatywnie młode w stosunku do czasu jaki upłynął od XV w. kiedy to pojawił się styl shoin-zukuri w japońskiej architekturze a z nią alkowy (Pan Kajiwara nawet się ucieszył, kiedy użyłem tej nazwy kiedy powiedział o datowaniu pojawienia się tokonom w budynkach). Stąd mam wrażenie, że nam Europejczykom, nawet po szkole Juku, ciężko jest pojąć o co tym Japończykom chodzi podobnie jak w innych dziedzinach sztuki japońskiej, nawet jeśli będziemy mieli japońskich mistrzów. Jak to kiedyś powiedział jeden z japońskich mistrzów, żeby zrozumieć Japończyka i japońską sztukę, kulturę, obyczaje, wierzenia itp. trzeba urodzić się Japończykiem.
Nie rozumiem dlaczego Tadeuszu używasz sformułowania, że twój świat bonsai to "świat tradycyjnej japońskiej sztuki bonsai". Czy przycinanie coroczne pędów, świeczek, podlewanie, nawożenie itp. to coś innego niż my (ja) robimy z naszymi drzewami? Czy np. dobór doniczek nie jest w jakiś sposób usystematyzowany? Czy macie na to jakieś specjalne tradycyjne japońskie sposoby? Na warsztatach z Kunia Kobayashim czy innymi bonsaistami po japońskiej szkole nie widziałem żeby ich drutowanie różniło się od mojego. Nazwałbym raczej wasze podejście do bonsai jako nawiązanie do tradycyjnej sztuki eksponowania bonsai i specyficznym podejściem do technik stosowanych przy kształtowaniu i pielęgnacji bonsai. Jeśli ja zechciałbym wystawić moje rośliny w tokonomie w ujęciu krajobrazowym, to nie widzę problemu aby moje bonsai na równi z waszymi mogły być prezentowane w ten sposób. A jakim sposobem dojdę do zamierzonego efektu przy formowaniu rośliny to już jest mniej ważne jeśli bonsai będzie dobre.
Co do moich mistrzów to nie miałem okazji przejść japońskiej szkoły u jednego mistrza, tak samo jak zdecydowana większość bonsaistów w Polsce. Moim pierwszym nauczycielem był/jest Pana Pietraszko, który wprowadził mnie w świat bonsai. Później pojawili się kolejni nauczyciele, lepsi, gorsi, od jednych coś przyjąłem dla siebie od innych nie było warto. Staram się czerpać wiedzę z każdego możliwego źródła, także uczestnicząc w waszych wystawach i słuchając waszych mistrzów (mogąc zadać im nawet trudne pytania). Czasem coś mogę przyswoić i stosować inne rzeczy pomijam bo inne podejście daje mi więcej i pozwala osiągać lepsze rezultaty.
Nie rozumiem dlaczego oceniasz tak surowo wystawę w Wojsławicach (której nie widziałeś na własne oczy, jak to często piszą inni "nie byłeś nie komentuj") a gloryfikujesz wystawę 20-lecia KBP (nie będę się o niej wypowiadał bo nie mogłem być a szkoda, a wiem tyle o niej ile Ty o Wojsławicach ze zdjęć i relacji innych osób czyli dużo). Może w Wojsławicach prezentacja bonsai odbiegała od tradycyjnego japońskiego w twoim ujęciu, ale za to wiele bonsai było na najwyższym poziomie i gdyby je pokazać w tokonamach z odpowiednimi zwojami i w odpowiednim krajobrazie to nie miałoby się czego wstydzić. Nie rozumiem dlaczego piszesz, że 20-lecie bonsai w Polsce zasługiwało na coś lepszego. Łatwo jest krytykować innych samemu nic nie robiąc. Wyciągnęliśmy rękę do współpracy, nie było odzewu, mimo że pewne osoby na początku były zainteresowane tą inicjatywą. Czyli poniekąd przez Ciebie i grupę Juku nie odbyło się coś lepszego. Pytanie czy wy jako grupa wystąpiliście kiedyś z ofertą wspólnej wystawy ponad podziałami? Ja chętnie przyjechałbym z moimi roślinami aby móc wspólnie podyskutować.
"W odwecie" mogę podsumować wystawę, na której była miedzy innymi twoja roślina, bo byłem, widziałem, tak samo jak na wystawie w 2012 r. Byłem bo jeszcze raz chciałem przekonać się u źródła a nawet nauczyć się czegoś nowego, spojrzeć na pewne aspekty sztuki bonsai pod nowym kątem. Niestety nie mogłem zadać Ci pytań bezpośrednio bo nie spotkaliśmy się przy twojej roślinie. Za to miałem okazję zadać kilka, okazało się trudnych pytań, za które Pan Marcinko mi podziękował. Zawsze staram się analizować to co widzę i zawsze jestem dociekliwy i nie dam sobie wciskać kitu skoro nie jestem już świeżynką w sztuce bonsai i trochę już na ten temat wiem a i swój rozum mam (żebyś się nie doczepił, że nie mam czego pokazać, moje bonsai były doceniane na wystawach, nie tylko w Polsce, są ogólnie znane i można je zobaczyć w internesie). I teraz i w 2012 r. mnie dziwiło dlaczego nikt nie zadaje pytań analizując to co widzi i słyszy, przyjmując wszystko za pewnik.
Moim zdaniem wasze "podejście krajobrazowe" do bonsai moim zdaniem rozmywa to o co chodzi głównie w tej sztuce czyli stoworzenie jak najlepszego drzewa. Przykład z ostatniej wystawy: buk Pana Ulfiga - przy omawianiu tej rośliny Pan Marcinko kazał sobie wyobrazić góry i gdzieś zawieszone to drzewo. Może przy takim odbiorze tej rośliny było ok, ale przecież zgodnie z tradycyjnymi japońskimi zasadami tej sztuki taki liściak powinien być w szkliwionej doniczce, a nie był. Dodatkowo mocno rozrośnięty mech wyłaził z doniczki i zaczynał dominować nad rośliną zasłaniając pień. Na moje pytanie o to Pan Marcinko przyznał mi rację ale wytłumaczył, że kolega innej doniczki nie miał, a mech pokazuje że dobrze pielęgnuje, podlewa rośliny. Moim zdaniem prawidłowa pielęgnacja bonsai jest drogą do osiągnięcia celu w postaci drzewa wysokiej jakości, a nie wartością samą w sobie. To samo dotyczy czasu jaki potrzebujemy do osiągnięcia tego celu. Nie jest najważniejsze czy zajmujemy się drzewem dziesięć czy dwadzieścia (jak sosna Pana Marcinko, która moim zdaniem miało mało naturalne ułożenie pędów przez formowanie jedynie cięciem) a może trzydzieści czy sto lat. Czyli znowu długość okresu formowanie nie jest wartością samą w sobie. W ostatecznym rozrachunku ważne jest co osiągnęliśmy przez ten czas. Wiadomo że roślina z czasem się zmienia, ewoluuje, staje się lepsza, dojrzalsza, ale w momencie pokazania na wystawie elementy, na które mamy wpływ powinny być jak najlepsze. Inna roślina, o którą zapytałem to świerk z Alp. Z jednej strony stara, piękna roślina z potencjałem na piękne naturalne bonsai ale połączenie z gęstą nieułożoną zielenią, jak u mojego sąsiada w żywopłocie, słabo się komponowało z wyobrażeniem górskiego krajobrazu, gdzie drzewo powinno być "zmęczone życiem". Na moje pytanie dlaczego tak, tłumaczenie o przepływie auksyn mnie nie zadowalało i kolejny raz było mydleniem oczu. Może i w pielęgnacji jest to ważny aspekt ale nie jako argument w temacie wyglądu drzewa na wystawie? Oczywiście były na wystawie piękne bonsai, których prezentacja w tokonomie jeszcze to podkreślała ale były też takie, które potrzebują jeszcze dużo czasu i pracy aby stać się bonsai. Może gdyby były zadrutowane byłoby lepiej? A przecież była to wystawa bonsai a nie wystawa tradycyjnej japońskiej sztuki ekspozycji w tokonomach bo wtedy zwój i ikebana mogłaby wystarczyć. Szkoda, że nie mogłem zadać Ci bezpośrednio pytań co do twojego lasu, może to rozwiałoby moje wątpliwości. Moim zdaniem w roku 2012 kiedy go pierwszy raz widziałem wyglądał lepiej, naturalniej. Teraz są dużo słabej widoczne zaznaczenia poszczególnych wierzchołków drzew, w środku jest bardzo gęsto i nie ma miejsca dla całej zieleni a dolne gałęzie przez zacienienie są dużo słabsze od reszty. Mech może jest na najwyższym światowym poziomie, ale czy mech w sztuce bonsai jest najważniejszy? Czy jest tylko dodatkiem do drzewa.
Jak dla mnie w dużym stopniu gadanie o wyższości waszego "świat tradycyjnej japońskiej sztuki bonsai" jest tylko gadaniem i to powoduje czasem ostre reakcje innych osób, którzy nie zadali sobie trudu żeby to przeanalizować. Starałem się to przez te kilka lat zrozumieć, podpatrzeć wasze podejście do pielęgnacji, formowania ale niestety mnie nie przekonaliście ostatecznym produktem czyli bonsai (na marginesie znam również podobne opinie ludzi, którzy kiedyś należeli do Juku). Pewnie my was też nie przekonamy do trochę innego podejścia, aby to bonsai było w centrum uwagi.
Każdy będzie mógł ocenić gdzie mu lepiej, do której drogi mu bliżej. A może tu liźnie trochę wiedzy i trochę tam i pójdzie swoją drogą. Może kiedyś wy zmienicie swoje podejście do bonsai, albo inni będą bardziej przykładać się do ekspozycji bonsai w tradycyjnym japońskim stylu, czas pokaże.
Pozdrawiam
Na wystawie w Wojsławicach chcieliśmy zgromadzić ludzi ze wszystkich grup bonsai w Polsce, żeby po latach "wojen" choć przez chwilę być znowu razem jak za dawnych czasów (choć dla mnie raczej znanych z opowieści) i uczcić naszą wspólną rocznicę. Nikt inny nie chciał podjąć się tego zadania i zorganizować taką wystawę. Niestety nie wszyscy podjęli temat, nie chcieli przyjechać, podać ręki starym przyjaciołom a obecnie "wrogom". Ich wybór, nic na to nie poradzimy.
Co do poziomu to każdy uczestnik mógł przywieźć rośliny w swoim mniemaniu najlepsze w kolekcji i wystawić je tak jak chciał. Miejsca ostatecznie zrobiło się trochę za mało ale nie chcieliśmy aby ktokolwiek był pokrzywdzony i ściągać jego rośliny ze stołów. Co do możliwości wystawiania w tokonomach w pełnym "krajobrazowym" ujęciu jak preferowałbyś Tadeuszu to wystawa w Krakowie pokazała jakie są możliwości, 3 tokonomy, 4 ustawione na półce i podłodze kazari i tyle. Reszta roślin wystawiona "w europejskim stylu" jak powiedział sam Pan Marcinko. A dlaczego, bo przecież są to duże koszty żeby je zbudować, ustawić itd. Czy Juku miałoby możliwość zorganizowania takiej wystawy gdzieś poza Mangghą, śmiem wątpić. Przez lata przyzwyczailiśmy się do takich form naszych wystaw (wzorowanych na wielu wystawach w Europie, Japonii, ...) i to ciągniemy. Każdy kto chce pokazywać bonsai robi to według swojej wizji i potrzeby, jako "żywe rzeźby" jak to określił Pan Włodek, drzewa wzorowane na naturze a czasem przeciw niej, z lub bez doszukiwania się drugiego "krajobrazowego" dna i konieczności dodawania historii i doszukując się otoczki wokół każdej rośliny. Dla mnie najważniejsze jest aby rośliny budziły emocje, podobały się odbiorcom, na różnych płaszczyznach, ludziom którzy nie znają się na tej sztuce ale również były interesujące dla profesjonalistów. Dopracowane możliwie pod każdym względem.
Tak jak przy omawianiu wystawy Pan Kajiwara sam powiedział: wystawianie drzew w tokonomie to coś intymnego, to więź jaka ma się wytworzyć pomiędzy gospodarzem a gościem dlatego ciężko takie coś osiągnąć na jakiejkolwiek wystawie. Interpretacja co twórca miał na myśli jako całość ekspozycji jest uzależniona od wielu czynników m.in. doświadczeń odbiorcy. Oglądanie tokonomy to również nie tylko oglądanie i ocena jej jako całości ale również każdego użytego elementu z osobna, bonsai, zwoju, roślin towarzyszących. I tutaj na waszej wystawie mogliśmy się przekonać, że może kompozycja i dobór elementów (szczególnie we wnękach) były prawidłowe i budziły w odbiorcy prawidłowe odczucia ale już w przypadku oceny szczegółów użytych bonsai, nie było już tak różowo. Może w relacji pomiędzy gospodarzem a gościem tematów związanych z niedoskonałościami nie powinno się poruszać ale jeśli jest to wystawa bonsai to dlaczego nie mogę oceniać drzew niejako już wypreparowanych z kompozycji. A moim zdaniem były tam rośliny, którym do miana dobrego bonsai jeszcze trochę lub nawet więcej brakuje. Nic nie stoi na przeszkodzie aby na takiej wystawie gdzie jest kilkanaście roślin wybrać takie, które zasługują na wystawienie w takim ujęciu. Druga sprawa to czy nie powinno się dążyć aby bonsai wystawiane w tokonomie czy nawet w europejski sposób nie było najwyższej klasy. Czy odbiór drzewa "w krajobrazie" zwalnia je z obowiązku aby było dopracowane do najdrobniejszego szczegółu?
I jeszcze trzeba byłoby wspomnieć o samej tokonomie, jej historii, znaczeniu w tradycyjnej architekturze, ceremonii picia herbaty itd. Tak się składa, że trochę o tym wiem i tak naprawdę w całej historii wystawianie bonsai w tokonomach jest relatywnie młode w stosunku do czasu jaki upłynął od XV w. kiedy to pojawił się styl shoin-zukuri w japońskiej architekturze a z nią alkowy (Pan Kajiwara nawet się ucieszył, kiedy użyłem tej nazwy kiedy powiedział o datowaniu pojawienia się tokonom w budynkach). Stąd mam wrażenie, że nam Europejczykom, nawet po szkole Juku, ciężko jest pojąć o co tym Japończykom chodzi podobnie jak w innych dziedzinach sztuki japońskiej, nawet jeśli będziemy mieli japońskich mistrzów. Jak to kiedyś powiedział jeden z japońskich mistrzów, żeby zrozumieć Japończyka i japońską sztukę, kulturę, obyczaje, wierzenia itp. trzeba urodzić się Japończykiem.
Nie rozumiem dlaczego Tadeuszu używasz sformułowania, że twój świat bonsai to "świat tradycyjnej japońskiej sztuki bonsai". Czy przycinanie coroczne pędów, świeczek, podlewanie, nawożenie itp. to coś innego niż my (ja) robimy z naszymi drzewami? Czy np. dobór doniczek nie jest w jakiś sposób usystematyzowany? Czy macie na to jakieś specjalne tradycyjne japońskie sposoby? Na warsztatach z Kunia Kobayashim czy innymi bonsaistami po japońskiej szkole nie widziałem żeby ich drutowanie różniło się od mojego. Nazwałbym raczej wasze podejście do bonsai jako nawiązanie do tradycyjnej sztuki eksponowania bonsai i specyficznym podejściem do technik stosowanych przy kształtowaniu i pielęgnacji bonsai. Jeśli ja zechciałbym wystawić moje rośliny w tokonomie w ujęciu krajobrazowym, to nie widzę problemu aby moje bonsai na równi z waszymi mogły być prezentowane w ten sposób. A jakim sposobem dojdę do zamierzonego efektu przy formowaniu rośliny to już jest mniej ważne jeśli bonsai będzie dobre.
Co do moich mistrzów to nie miałem okazji przejść japońskiej szkoły u jednego mistrza, tak samo jak zdecydowana większość bonsaistów w Polsce. Moim pierwszym nauczycielem był/jest Pana Pietraszko, który wprowadził mnie w świat bonsai. Później pojawili się kolejni nauczyciele, lepsi, gorsi, od jednych coś przyjąłem dla siebie od innych nie było warto. Staram się czerpać wiedzę z każdego możliwego źródła, także uczestnicząc w waszych wystawach i słuchając waszych mistrzów (mogąc zadać im nawet trudne pytania). Czasem coś mogę przyswoić i stosować inne rzeczy pomijam bo inne podejście daje mi więcej i pozwala osiągać lepsze rezultaty.
Nie rozumiem dlaczego oceniasz tak surowo wystawę w Wojsławicach (której nie widziałeś na własne oczy, jak to często piszą inni "nie byłeś nie komentuj") a gloryfikujesz wystawę 20-lecia KBP (nie będę się o niej wypowiadał bo nie mogłem być a szkoda, a wiem tyle o niej ile Ty o Wojsławicach ze zdjęć i relacji innych osób czyli dużo). Może w Wojsławicach prezentacja bonsai odbiegała od tradycyjnego japońskiego w twoim ujęciu, ale za to wiele bonsai było na najwyższym poziomie i gdyby je pokazać w tokonamach z odpowiednimi zwojami i w odpowiednim krajobrazie to nie miałoby się czego wstydzić. Nie rozumiem dlaczego piszesz, że 20-lecie bonsai w Polsce zasługiwało na coś lepszego. Łatwo jest krytykować innych samemu nic nie robiąc. Wyciągnęliśmy rękę do współpracy, nie było odzewu, mimo że pewne osoby na początku były zainteresowane tą inicjatywą. Czyli poniekąd przez Ciebie i grupę Juku nie odbyło się coś lepszego. Pytanie czy wy jako grupa wystąpiliście kiedyś z ofertą wspólnej wystawy ponad podziałami? Ja chętnie przyjechałbym z moimi roślinami aby móc wspólnie podyskutować.
"W odwecie" mogę podsumować wystawę, na której była miedzy innymi twoja roślina, bo byłem, widziałem, tak samo jak na wystawie w 2012 r. Byłem bo jeszcze raz chciałem przekonać się u źródła a nawet nauczyć się czegoś nowego, spojrzeć na pewne aspekty sztuki bonsai pod nowym kątem. Niestety nie mogłem zadać Ci pytań bezpośrednio bo nie spotkaliśmy się przy twojej roślinie. Za to miałem okazję zadać kilka, okazało się trudnych pytań, za które Pan Marcinko mi podziękował. Zawsze staram się analizować to co widzę i zawsze jestem dociekliwy i nie dam sobie wciskać kitu skoro nie jestem już świeżynką w sztuce bonsai i trochę już na ten temat wiem a i swój rozum mam (żebyś się nie doczepił, że nie mam czego pokazać, moje bonsai były doceniane na wystawach, nie tylko w Polsce, są ogólnie znane i można je zobaczyć w internesie). I teraz i w 2012 r. mnie dziwiło dlaczego nikt nie zadaje pytań analizując to co widzi i słyszy, przyjmując wszystko za pewnik.
Moim zdaniem wasze "podejście krajobrazowe" do bonsai moim zdaniem rozmywa to o co chodzi głównie w tej sztuce czyli stoworzenie jak najlepszego drzewa. Przykład z ostatniej wystawy: buk Pana Ulfiga - przy omawianiu tej rośliny Pan Marcinko kazał sobie wyobrazić góry i gdzieś zawieszone to drzewo. Może przy takim odbiorze tej rośliny było ok, ale przecież zgodnie z tradycyjnymi japońskimi zasadami tej sztuki taki liściak powinien być w szkliwionej doniczce, a nie był. Dodatkowo mocno rozrośnięty mech wyłaził z doniczki i zaczynał dominować nad rośliną zasłaniając pień. Na moje pytanie o to Pan Marcinko przyznał mi rację ale wytłumaczył, że kolega innej doniczki nie miał, a mech pokazuje że dobrze pielęgnuje, podlewa rośliny. Moim zdaniem prawidłowa pielęgnacja bonsai jest drogą do osiągnięcia celu w postaci drzewa wysokiej jakości, a nie wartością samą w sobie. To samo dotyczy czasu jaki potrzebujemy do osiągnięcia tego celu. Nie jest najważniejsze czy zajmujemy się drzewem dziesięć czy dwadzieścia (jak sosna Pana Marcinko, która moim zdaniem miało mało naturalne ułożenie pędów przez formowanie jedynie cięciem) a może trzydzieści czy sto lat. Czyli znowu długość okresu formowanie nie jest wartością samą w sobie. W ostatecznym rozrachunku ważne jest co osiągnęliśmy przez ten czas. Wiadomo że roślina z czasem się zmienia, ewoluuje, staje się lepsza, dojrzalsza, ale w momencie pokazania na wystawie elementy, na które mamy wpływ powinny być jak najlepsze. Inna roślina, o którą zapytałem to świerk z Alp. Z jednej strony stara, piękna roślina z potencjałem na piękne naturalne bonsai ale połączenie z gęstą nieułożoną zielenią, jak u mojego sąsiada w żywopłocie, słabo się komponowało z wyobrażeniem górskiego krajobrazu, gdzie drzewo powinno być "zmęczone życiem". Na moje pytanie dlaczego tak, tłumaczenie o przepływie auksyn mnie nie zadowalało i kolejny raz było mydleniem oczu. Może i w pielęgnacji jest to ważny aspekt ale nie jako argument w temacie wyglądu drzewa na wystawie? Oczywiście były na wystawie piękne bonsai, których prezentacja w tokonomie jeszcze to podkreślała ale były też takie, które potrzebują jeszcze dużo czasu i pracy aby stać się bonsai. Może gdyby były zadrutowane byłoby lepiej? A przecież była to wystawa bonsai a nie wystawa tradycyjnej japońskiej sztuki ekspozycji w tokonomach bo wtedy zwój i ikebana mogłaby wystarczyć. Szkoda, że nie mogłem zadać Ci bezpośrednio pytań co do twojego lasu, może to rozwiałoby moje wątpliwości. Moim zdaniem w roku 2012 kiedy go pierwszy raz widziałem wyglądał lepiej, naturalniej. Teraz są dużo słabej widoczne zaznaczenia poszczególnych wierzchołków drzew, w środku jest bardzo gęsto i nie ma miejsca dla całej zieleni a dolne gałęzie przez zacienienie są dużo słabsze od reszty. Mech może jest na najwyższym światowym poziomie, ale czy mech w sztuce bonsai jest najważniejszy? Czy jest tylko dodatkiem do drzewa.
Jak dla mnie w dużym stopniu gadanie o wyższości waszego "świat tradycyjnej japońskiej sztuki bonsai" jest tylko gadaniem i to powoduje czasem ostre reakcje innych osób, którzy nie zadali sobie trudu żeby to przeanalizować. Starałem się to przez te kilka lat zrozumieć, podpatrzeć wasze podejście do pielęgnacji, formowania ale niestety mnie nie przekonaliście ostatecznym produktem czyli bonsai (na marginesie znam również podobne opinie ludzi, którzy kiedyś należeli do Juku). Pewnie my was też nie przekonamy do trochę innego podejścia, aby to bonsai było w centrum uwagi.
Każdy będzie mógł ocenić gdzie mu lepiej, do której drogi mu bliżej. A może tu liźnie trochę wiedzy i trochę tam i pójdzie swoją drogą. Może kiedyś wy zmienicie swoje podejście do bonsai, albo inni będą bardziej przykładać się do ekspozycji bonsai w tradycyjnym japońskim stylu, czas pokaże.
Pozdrawiam
Rafał Wodzicki
<!-- w --><a class="postlink" href="http://www.niwaki.com.pl">www.niwaki.com.pl</a><!-- w -->
<!-- w --><a class="postlink" href="http://www.niwaki.com.pl">www.niwaki.com.pl</a><!-- w -->