03-12-2021, 12:38 AM
To jest całkiem przyzwoity materiał wyjściowy na kępę drzew.
Nie wiem dlaczego ten fikus nie jest nadal w tej kwadratowej donicy treningowej (a powinien, bo dopiero tworzysz strukturę) i dlaczego podłoże wygląda tak źle. W pierwszym rzędzie roślina powinna być zdrowa i silna, więc powinna była zostać przesadzona do optymalnego podłoża w zeszłym roku.
Poza tym urządziłeś jej rzeźnię pod koniec zimy, czyli w porze roku, kiedy każda tropikalna roślina jest najsłabsza. Takie radykalne zabiegi robi się latem. Pewnie przeżyje, ale cofnąłeś jej rozwój o dodatkowy rok.
Więc, gdyby to była moja roślina, skróciłbym wszystkie pnie o 25%, w szczególności poniżej tego wyraźnego zgrubienia w górnej części głównego pnia.
Wybrałbym najgrubszy pień główny, następny z kolei przyciąłbym od góry do 2/3 wysokości głównego pnia, trzeci z kolei przyciąłbym od góry do 2/3 wysokości drugiego pnia (mniej więcej oczywiście). Użyłbym grubego drutu do zadrutowania pni i nadania im nieco ruchu i lekkiego przegięcia na zewnątrz, bo w naturze one odchylałyby się od siebie w poszukiwaniu optymalnego światła.
Tyle na początek.
Opcja numer dwa - oddaj go mnie, a ja po sześciu latach pracy będę miał przyzwoite drzewo. :lol:
Nie wiem dlaczego ten fikus nie jest nadal w tej kwadratowej donicy treningowej (a powinien, bo dopiero tworzysz strukturę) i dlaczego podłoże wygląda tak źle. W pierwszym rzędzie roślina powinna być zdrowa i silna, więc powinna była zostać przesadzona do optymalnego podłoża w zeszłym roku.
Poza tym urządziłeś jej rzeźnię pod koniec zimy, czyli w porze roku, kiedy każda tropikalna roślina jest najsłabsza. Takie radykalne zabiegi robi się latem. Pewnie przeżyje, ale cofnąłeś jej rozwój o dodatkowy rok.
Więc, gdyby to była moja roślina, skróciłbym wszystkie pnie o 25%, w szczególności poniżej tego wyraźnego zgrubienia w górnej części głównego pnia.
Wybrałbym najgrubszy pień główny, następny z kolei przyciąłbym od góry do 2/3 wysokości głównego pnia, trzeci z kolei przyciąłbym od góry do 2/3 wysokości drugiego pnia (mniej więcej oczywiście). Użyłbym grubego drutu do zadrutowania pni i nadania im nieco ruchu i lekkiego przegięcia na zewnątrz, bo w naturze one odchylałyby się od siebie w poszukiwaniu optymalnego światła.
Tyle na początek.
Opcja numer dwa - oddaj go mnie, a ja po sześciu latach pracy będę miał przyzwoite drzewo. :lol:
Nie wierz jednemu mojemu słowu - torturuję drzewa w imię Bonsai dopiero od 2018 roku!