01-26-2022, 08:35 PM
raz: jeśli grzejnik pod parapetem, to wypadałoby podnieść wilgotność, zasadnicza zalecana metoda to taca z keramzytem i wodą pod podstawką doniczki (doniczka nie może być w wodzie). albo inne, wg. warunków. obserwuj, bo ligustr daje wyraźne znaki braku wody zwieszeniem liści (widać, nawet taki przedszkolak jak ja załapie)
dwa: 2m od okna to za dużo na jakiekolwiek drzewko, a zimą to już kompletna ciemnica. nie dziwota, że się ratuje jak może
trzy: dlaczego uważasz, że osłabienie rośliny przez odbieranie jej korzeni (więc systemu pobierania wody i składników z podłoża) ma poprawić kondycję drzewka w złym stanie? pierwsza zasada - żadnych operacji na drzewku w złej kondycji (chyba, że awaryjne przesadzanie - ale tu trzeba wiedzieć co się robi i po co, no i nie tnie się wtedy korzeni). o ile nie ma tam pod powierzchnią jakiejś tragedii, to najpierw należałoby drzewko wyprowadzić na prostą. zwłaszcza, że generalnie przycinanie korzeni oznacza redukcję zieleni - której roślina nie ma czym "wykarmić". a ogólnie to takie operacje robi się na wiosnę, jak się zwiększa ilość światła, a roślina zaczyna intensywnie rozwijać
to, czy te gałązki odzyska, zależy czy są żywe - możesz delikatnie (!) paznokciem spróbować zadrapać korę i zobaczyć, czy pod nią jest jeszcze żywa zieleń, czy sucho. druga opcja to obcinanie gałązek po kawałeczku z góry dopóki (o ile) nie usunie się suchej części. na zdjęciu słabo widać, ale jest spore ryzyko, że są już zupełnie suche. natomiast nic im nie szkodzi (chyba?) zostawić do wiosny i ewentualnie wtedy usunąć te, które okażą się martwe
BTW cały czas trzymałeś go na biurku, z dala od okna? to by wyjaśniało problemy... ja właśnie próbuję przezimować swojego: stoi razem z wiązem, ten drugi już zrzucił dawno wszystkie liście, a ligustr nic - zielony jak trawa na wiosnę. temperatury na werandzie spadały tak do +4, chyba mu dalej za ciepło na zimę 8)
jsz
dwa: 2m od okna to za dużo na jakiekolwiek drzewko, a zimą to już kompletna ciemnica. nie dziwota, że się ratuje jak może
trzy: dlaczego uważasz, że osłabienie rośliny przez odbieranie jej korzeni (więc systemu pobierania wody i składników z podłoża) ma poprawić kondycję drzewka w złym stanie? pierwsza zasada - żadnych operacji na drzewku w złej kondycji (chyba, że awaryjne przesadzanie - ale tu trzeba wiedzieć co się robi i po co, no i nie tnie się wtedy korzeni). o ile nie ma tam pod powierzchnią jakiejś tragedii, to najpierw należałoby drzewko wyprowadzić na prostą. zwłaszcza, że generalnie przycinanie korzeni oznacza redukcję zieleni - której roślina nie ma czym "wykarmić". a ogólnie to takie operacje robi się na wiosnę, jak się zwiększa ilość światła, a roślina zaczyna intensywnie rozwijać
to, czy te gałązki odzyska, zależy czy są żywe - możesz delikatnie (!) paznokciem spróbować zadrapać korę i zobaczyć, czy pod nią jest jeszcze żywa zieleń, czy sucho. druga opcja to obcinanie gałązek po kawałeczku z góry dopóki (o ile) nie usunie się suchej części. na zdjęciu słabo widać, ale jest spore ryzyko, że są już zupełnie suche. natomiast nic im nie szkodzi (chyba?) zostawić do wiosny i ewentualnie wtedy usunąć te, które okażą się martwe
BTW cały czas trzymałeś go na biurku, z dala od okna? to by wyjaśniało problemy... ja właśnie próbuję przezimować swojego: stoi razem z wiązem, ten drugi już zrzucił dawno wszystkie liście, a ligustr nic - zielony jak trawa na wiosnę. temperatury na werandzie spadały tak do +4, chyba mu dalej za ciepło na zimę 8)
jsz