03-22-2022, 12:48 PM
Dzięki Panowie!
Ładnie mnie wypunktowaliście, czerwienię się odrobinę, ale dobrze, dzięki temu w przyszłości tych błędów nie popełnię. Kilka słów obrony z mojej strony.
Co do samego drzewka- kupione ze szkółki Bonsai, sądzę że na dobrej ziemi.
Wiedziałem że drzewko należy przezimować ale nie miałem warunków żeby umieścić drzewko na zewnątrz dlatego wybrałem najzimniejsze miejsce w mieszkaniu, przy oknie balkonowym gdzie permanentnie jest zimno - nie nad kaloryferem. Co do spryskiwania i wilgotności - w mieszkaniu jest dość sucho dlatego spryskiwałem co kilka dni. Po okresie aklimatyzacji jak drzewko zaczęło wypuszczać nowe pędy ustaliłem maczanie w wodzie co 3 dni metodą prób i błędów. Widziałem że liście są ciagle zieone i nie schną dopiero przy takiej częstotliwości. Był miesiąc kiedy drzewko rosło jak na sterydach, nowe przyrosty we wszystkie strony zarówno takie w odległości liści 1cm od siebie jak i takie badyle długie z kilkoma liśćmi - dlatego uznałem że można te długie przyciąć. Drzewko na początku zgubiło wszystkie liście i dlatego tak marnie wyglądało na pierwszym zdjęciu, natomiast było w ewidentnej fazie wzrostu i teraz po czasie nie rozumiem swojej decyzji o nawożeniu...
Przędziorki faktycznie zaatakowały kiedy drzewko było zestresowane moim głupim pomysłem z nawozem - Agrecol Mineral żel.
Proszę pomóżcie w ustaleniu chronologii działań.
Przesadzać/nie przesadzać?
Atakować przędziorka chemią? Jaką najlepiej?
Zaczyna być cieplej więc mogę wywieźć drzewko na działkę choć wolałbym mieć je w domu no ale trudno.
Co z tym podlewaniem? Ziemia po 4 dniach jest sucha - maczać/nie maczać?
Dzięki za pomoc,
Pozdrawiam
Ładnie mnie wypunktowaliście, czerwienię się odrobinę, ale dobrze, dzięki temu w przyszłości tych błędów nie popełnię. Kilka słów obrony z mojej strony.
Co do samego drzewka- kupione ze szkółki Bonsai, sądzę że na dobrej ziemi.
Wiedziałem że drzewko należy przezimować ale nie miałem warunków żeby umieścić drzewko na zewnątrz dlatego wybrałem najzimniejsze miejsce w mieszkaniu, przy oknie balkonowym gdzie permanentnie jest zimno - nie nad kaloryferem. Co do spryskiwania i wilgotności - w mieszkaniu jest dość sucho dlatego spryskiwałem co kilka dni. Po okresie aklimatyzacji jak drzewko zaczęło wypuszczać nowe pędy ustaliłem maczanie w wodzie co 3 dni metodą prób i błędów. Widziałem że liście są ciagle zieone i nie schną dopiero przy takiej częstotliwości. Był miesiąc kiedy drzewko rosło jak na sterydach, nowe przyrosty we wszystkie strony zarówno takie w odległości liści 1cm od siebie jak i takie badyle długie z kilkoma liśćmi - dlatego uznałem że można te długie przyciąć. Drzewko na początku zgubiło wszystkie liście i dlatego tak marnie wyglądało na pierwszym zdjęciu, natomiast było w ewidentnej fazie wzrostu i teraz po czasie nie rozumiem swojej decyzji o nawożeniu...
Przędziorki faktycznie zaatakowały kiedy drzewko było zestresowane moim głupim pomysłem z nawozem - Agrecol Mineral żel.
Proszę pomóżcie w ustaleniu chronologii działań.
Przesadzać/nie przesadzać?
Atakować przędziorka chemią? Jaką najlepiej?
Zaczyna być cieplej więc mogę wywieźć drzewko na działkę choć wolałbym mieć je w domu no ale trudno.
Co z tym podlewaniem? Ziemia po 4 dniach jest sucha - maczać/nie maczać?
Dzięki za pomoc,
Pozdrawiam