05-05-2007, 05:28 PM
Witam chce wam przedstawic moja kolejna rosline ktora mam od grudnia 2006. Na jednym z warsztatow wybralem pozornie ladne rosline i postaralem sie ja wstepnie ulozyc. Polowalem na ta rosline od roku bo spodobala mi sie ona podczas kwitnienia. Duzo delikatnych kwiatow i piekny slodki zapach.
Glezi bylo nadzbyt wiele wiec wieksza czesc musialem usunac co tez ograniczylo ilosc kwiatow na roslinie w tym sezonie. Ale co tam w przyszlym bede mial ich multum.
Ale do rzeczy tak sie to odbywalo:
Tak wygladaly roslinki gdy je pierwszy raz zobaczylem
A tak roslinka wygladala przed formowaniem
Jak sie pozniej okazalo poprzednie ciecia wykonywane byly szybko i bez zabezpieczenia pasta do ran. Rany w drzewie jeszcze nie zdazyly sie zagoic co oznacza ze ogolnie na tym gatunku bedzie ciezko z zamaskowaniem ciec. Rany wyczyscilem zabezpieczylem preparatem do jin oraz twarda pasta do ran. W miejscu przedstawionym na fotografii postanowilem zrobic shari jako ze pekniecia i rany byly blisko siebie a drewno w niezbyt dobrej kondycji.
I po frezowaniu
A tak wygladala roslinka po uksztaltowaniu dodam ze roslina ma dosc kruche galezie.
Oczywista z wyniku bylem zadowolony liczne paczki zwiastowaly obfite kwitnienie mimo utraty tylu galezi. Roslinka odczekala swoje w szklarni u pana Pietraszko do rozwiniecia sie pierwszych paczkow co mialo nastapic na przelomie lutego.
Wszystko bylo OK odebralem rosline bo mialem nacieszyc sie jej kwiatami i zapachem. Trafila do mnie do mieszkania pod lampke do doswietlania roslin i tak doczekalem sie pierwszych kwiatow!!!! :lol:
Oczywiscie do kuli kwiatow miala daleko ale zapach jest naprawde warty posiadania tej rosliny. Kwitla spokojnie przez 2tyg. Kazda galazka miala kwiaty co oznaczalo ze zadna z nich nie zginela podczas formowania. No i to na tyle ze szczescia by bylo..... zaczelo sie....
Najpierw z donicy wydostalo sie kilka slimakow (pewnie sie obudzily) potem zauwazalem coraz wiecej tarcznikow i czerwcow co oczywiscie strasznie mnie wkurzalo bo ilekros usunalem wszystkie po ok 3dniach znowu bylo ich tyle samo. Oczywiscie oprysk jest niezawodny . No ale to nie koniec moich problemow. Koncowki galezi zaczely tracic barwe z zielonej przechodzac w jasnożółta po czym obsychaly. Oczywiscie wszystkie konce galezi po cieciu byly zabezpieczane pasta miekka do ran. Ale to nie wszystko. Rosline musialem przesadzic poniewaz nie miala juz wystarczajaco miejsca w donicy.
Mysle ze przesadzenie bylo trafna decyzja poniewaz z korzeni wyciaglem jakies pedraki i kilka kokonow blizej mi nie znanego pochodzenia (na szczecie nie obudzily mi sie w domu ) :twisted:
No i tym sposobem doszedlem do konca tego co sie z roslina zaczelo dziac. Nim pierwsze paki zaczely wypuszczac liscie (po ok 1.5miesiaca po kwitnieniu) okazalo sie ze wiekszosc galezi poszla na straty poniewaz roslina zaczela wypuszczac paki uspione z pnia a nie z galezi na ktorych mi zalezalo. Kilka pakow usunalem bo nie byly mi potrzebne wyrastajace z jednego miejsca. Teraz roslina ma az 3 galezie. Przycialem u kazdej pak przewodni i czekam sobie co dalej.
Aktualnie roslina jest zdrowa ale jej ksztalt jest oplakany : :oops:
Jak widac jedne listki sa mniejsze a te mutanty na szczycie sa najstarsze.
Tak jak w temacie sami ocencie czy to sukces czy porazka a moze roslinka ma pecha (dodam jeszcze ze pokancerowane listki sa wynikiem zapotrzebowania na zielenine psa rasy hart mojej siostry). Mozecie sobie teraz po Bolasie pojechac
Glezi bylo nadzbyt wiele wiec wieksza czesc musialem usunac co tez ograniczylo ilosc kwiatow na roslinie w tym sezonie. Ale co tam w przyszlym bede mial ich multum.
Ale do rzeczy tak sie to odbywalo:
Tak wygladaly roslinki gdy je pierwszy raz zobaczylem
A tak roslinka wygladala przed formowaniem
Jak sie pozniej okazalo poprzednie ciecia wykonywane byly szybko i bez zabezpieczenia pasta do ran. Rany w drzewie jeszcze nie zdazyly sie zagoic co oznacza ze ogolnie na tym gatunku bedzie ciezko z zamaskowaniem ciec. Rany wyczyscilem zabezpieczylem preparatem do jin oraz twarda pasta do ran. W miejscu przedstawionym na fotografii postanowilem zrobic shari jako ze pekniecia i rany byly blisko siebie a drewno w niezbyt dobrej kondycji.
I po frezowaniu
A tak wygladala roslinka po uksztaltowaniu dodam ze roslina ma dosc kruche galezie.
Oczywista z wyniku bylem zadowolony liczne paczki zwiastowaly obfite kwitnienie mimo utraty tylu galezi. Roslinka odczekala swoje w szklarni u pana Pietraszko do rozwiniecia sie pierwszych paczkow co mialo nastapic na przelomie lutego.
Wszystko bylo OK odebralem rosline bo mialem nacieszyc sie jej kwiatami i zapachem. Trafila do mnie do mieszkania pod lampke do doswietlania roslin i tak doczekalem sie pierwszych kwiatow!!!! :lol:
Oczywiscie do kuli kwiatow miala daleko ale zapach jest naprawde warty posiadania tej rosliny. Kwitla spokojnie przez 2tyg. Kazda galazka miala kwiaty co oznaczalo ze zadna z nich nie zginela podczas formowania. No i to na tyle ze szczescia by bylo..... zaczelo sie....
Najpierw z donicy wydostalo sie kilka slimakow (pewnie sie obudzily) potem zauwazalem coraz wiecej tarcznikow i czerwcow co oczywiscie strasznie mnie wkurzalo bo ilekros usunalem wszystkie po ok 3dniach znowu bylo ich tyle samo. Oczywiscie oprysk jest niezawodny . No ale to nie koniec moich problemow. Koncowki galezi zaczely tracic barwe z zielonej przechodzac w jasnożółta po czym obsychaly. Oczywiscie wszystkie konce galezi po cieciu byly zabezpieczane pasta miekka do ran. Ale to nie wszystko. Rosline musialem przesadzic poniewaz nie miala juz wystarczajaco miejsca w donicy.
Mysle ze przesadzenie bylo trafna decyzja poniewaz z korzeni wyciaglem jakies pedraki i kilka kokonow blizej mi nie znanego pochodzenia (na szczecie nie obudzily mi sie w domu ) :twisted:
No i tym sposobem doszedlem do konca tego co sie z roslina zaczelo dziac. Nim pierwsze paki zaczely wypuszczac liscie (po ok 1.5miesiaca po kwitnieniu) okazalo sie ze wiekszosc galezi poszla na straty poniewaz roslina zaczela wypuszczac paki uspione z pnia a nie z galezi na ktorych mi zalezalo. Kilka pakow usunalem bo nie byly mi potrzebne wyrastajace z jednego miejsca. Teraz roslina ma az 3 galezie. Przycialem u kazdej pak przewodni i czekam sobie co dalej.
Aktualnie roslina jest zdrowa ale jej ksztalt jest oplakany : :oops:
Jak widac jedne listki sa mniejsze a te mutanty na szczycie sa najstarsze.
Tak jak w temacie sami ocencie czy to sukces czy porazka a moze roslinka ma pecha (dodam jeszcze ze pokancerowane listki sa wynikiem zapotrzebowania na zielenine psa rasy hart mojej siostry). Mozecie sobie teraz po Bolasie pojechac
Pozdrawiam - Bolesław Wujczyk