Cześć Robert
Przepraszam, że odpowiadam z opóźnieniem, ale byłem na 2 dniowym szkoleniu.
Dziękuję Ci bardzo za miłą dla mnie odpowiedź i mam nadzieję że nie odebrałeś treści mojego postu, a w szczególności tej falującej gałązki zaznaczonej na czerwono, no i oczywiście żartu z grą słów: błąd i Twoje nazwisko, jako mojego ataku na Ciebie,
nie to było moim celem. Jeżeli jednak tak jest, to przepraszam Cię i oznajmiam wszem i wobec, że daleko mi jeszcze do Twojej wiedzy i zasług w polskim bonsai, a i do Twojej kolekcji drzewek również.
Ja chciałem po prostu „szarpnąć” trochę ludźmi (stąd moje ostre sformułowania z „ogonami”), żeby nie mylili „technik” ukrywającymi długopędy, z którymi ktoś nie może sobie poradzić, z naturalną lub uformowaną jak najbardziej naturalnie „dynamiką” pnia i gałęzi, i tu wystarczy spojrzeć na tej samej fotce na piękne gałęzie obok tej zaznaczonej.
Bo tak naprawdę to nikt spośród tych co się odezwali przede mną nie poruszył tego tematu, nie zapytał się Ciebie, o co dokładnie chodzi z tymi Twoimi błędami w formowaniu w przeszłości.
Cieszę się z tego, że się tak zgadzamy w wielu kwestiach dotyczących sztuki bonsai.
Twoje reportaże/artykuły „Communis X” zrobiły na mnie naprawdę duże wrażenie, szczególnie te na temat wizji – historii tego co z danym drzewem się działo i dlaczego wygląda tak jak teraz, jak również Twoje przemyślenia natury ogólnej o bonsai.
I tu pozwolę sobie zacytować jedną z Twoich myśli, z którą się jak najbardziej zgadzam: „Bonsai jest sztuką, w której trzeba umiejętnie połączyć wizje twórcy, odzwierciedlenie natury, dopasowanie stylu do danego gatunku rośliny, no i wiedza ogrodnicza aby roślina żyła”.
I tak jak mi się wydaje, że artysta malarz poznaje najpierw podstawy jak się robi na płótnie podkład pod obraz, tak w bonsai trzeba mieć wiedzę i praktyczne doświadczenie ogrodnicze, aby w pracy nad prebonsai doprowadzić do wyśmienitej kondycji i rozwoju drzewka, tak aby zapewniało swoim wyglądem i pokrojem wykonanie jego formowania dążącego do naszej wizji. W dalszych pracach formujących, a szczególnie w pracy nad strukturą gałęzi, przy cięciach, potrzebna jest również wiedza ogrodnicza, bez niej można roślinę zabić. Wiem coś o tym, niejedno drzewko własnoręcznie zabiłem. :-( Ale jak pamiętam, jeden z mistrzów japońskich tak powiedział: „żeby być dobrym w bonsai trzeba dużo pracować, trzeba dużo roślin zabić”.
Wracając jeszcze do przedstawianego w tym temacie Twojego drzewka. Cieszę się, że nie spieszysz się z nim do wystaw, w ogóle według mnie wystawienie bonsai nie powinno być celem naszej pracy, ale jej ukoronowaniem – dlatego poza moim „świętej pamięci” fikusem z wypalonym pniem, żadnego drzewka nie wystawiłem. Ale to już odrębna historia, do pogawędki, kiedy już zamkniemy temat, która szkocka jest lepsza. Gdyż mam szczerą nadzieję, że jeszcze kiedyś niespodziewanie zastukam nocną porą do Waszych drzwi z odpowiednią pomocą naukową w ręku. Także nie znacie nocy ani godziny (było w powiedzeniu: „... dnia ani godziny”, ale nie pasuje) :-) Przy okazji przekaż proszę pozdrowienia ode mnie dla reszty nocnych „naukowych” dyskutantów, jak ich zobaczysz.
Trzymaj się Robert, do miłego zobaczenia,
no i oczywiście POZDROWIENIA dla Twojej Żony
Tadek Bednarczyk
Dodano po 56 minutach:
Rafał
Ja nie mówię, że ta sosna musi mieć proste gałęzie. Ale według opisu z forum IBC było to jej pierwsze formowanie i przecież widać gołym okiem, że na siłę, wywijając i krzyżując gałęzie, dążono w tej sośnie do trójkątnej korony.
A teraz pozwolę sobie zacytować kilka wybranych kwestii na przedmiotowy temat ze strony internetowej znanego wszystkim Mariusza Komsty (mam nadzieję, że Mario nie będzie miał o to do mnie pretensji):
- „Nie należy koncentrować się na zagęszczeniu zieleni tak, aby powstały piękne zamknięte chmurki, gdyż plątanie gałęzi i sztuczne zagęszczanie w celu uzyskania efektu wiekowego bonsai, obniża wartość estetyczną i artystyczną. Za każdym razem należy dążyć do perfekcyjnego rozkładania, a prace nad zagęszczaniem rozkładać na kolejne lata.”
- „Gałęzie najlepiej aby się nie krzyżowały, wyrastały i rozchodziły się promieniście od podstawy do pączków wierzchołkowych.”
- „Odpowiednio ułożona korona bez zbędnego plątania gałęzi jest niedoścignionym pragnieniem, do którego jednak należy dążyć.”
Jeszcze pozwolę sobie teraz pokazać fotki z pierwszego formowania przez nauczyciela Mario, Sensei Urushibata, grupy sosen, w których wydaje się że gałęzie mógłby „skompresować” i uformować bardziej „dynamicznie”, a jednak tego nie zrobił.
Dlaczego ? Na to pytanie trzeba odpowiedzieć sobie samemu.
Nie byłem na Litwie i skorzystałem ze zdjęć albo Kol. R. Bony albo Bolasa - celem nie jest komercja tylko dyskusja także mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Jeżeli zaś chodzi o lata czekania, to cóż w odróżnieniu od Japończyków, my gajdzini jesteśmy bardzo niecierpliwi. Ale co to jest te kilka lat. W książce którą polecam „Japonia utracona”, jej autor Alex Herr, Amerykanin który wiele lat przebywał w Japonii, wynajął do zamieszkania domek na terenie świątyni buddyjskiej. Chodząc po świątynnym ogrodzie zobaczył przepiękną, rosnącą w gruncie sosnę, która nosiła ślady ludzkiej ręki. Gdy ją podziwiał podszedł do niego ponad osiemdziesięcioletni opat i powiedział: „Pracujemy nad nią już sto osiemdziesiąt lat, jeszcze siedemdziesiąt i będzie wyglądała tak jak pragniemy.”
Pozdrawiam
Tadek Bednarczyk