Tkryjak napisał(a):... boję się że korzenie mogły mu przegnić. Ostatnio stracił dużo liści, niektóre łodygi widać ze jeszcze żyją.
W takim razie na początek nic prostszego, jak tylko wyjąć roślinę z całą bryłą korzeniową z doniczki i sprawdzić co tam "słychać, widać i czuć".
Czy jest bagno, czy susza, czy korzenie zdrowe, czy martwe, zgniłe...
To już będzie dużą wskazówką odnośnie wcześniejszych zabiegów, podlewania i wskazówką do postępowania w przyszłości.
Druga sprawa, to niska wilgotność powietrza w mieszkaniu w okresie grzewczym.
Wynika to z zasad fizyki. Jeżeli powietrze na zewnątrz przy temperaturze w okolicach zera stopni będzie miało nawet maksymalną wilgotność względną 100%, to to samo powietrze w mieszkaniu w temperaturze 22 st. będzie miało wilgotność względną już tylko 25%, a to jest może nawet mniej niż na niejednej pustyni. Tym bardziej, że na pustyni powietrze nocą znacznie się wychładza i wilgotność powietrza wzrasta nawet do tego stopnia, że wykrapla się rosa.
Tak więc dążyć należy po pierwsze do obniżenia temperatury bytowania fikusika, co będzie powodować zarówno zwiększenie wilgotności powietrza jak i spowolnienie, a nawet zahamowanie wzrostu co jest dodatkowo wskazane ze względu na bardzo o tej porze ograniczoną ilość światła.
Po drugie dążyć należy do zwiększenia wilgotności powietrza na drodze stosowania wszelkiego rodzaju "nawilżaczy" lub nawet przez zainstalowanie rośliny w szklarence, namiociku foliowym... Ale to wymaga z kolei pewnego "wyczucia", aby nie przedobrzyć.
Samo natomiast spryskiwanie rośliny daje efekt bardzo krótkotrwały, po 5 minutach nie ma po nim śladu, wypadało by spryskiwać, sam nie wiem... kilka... kilkanaście razy dziennie aby było cokolwiek skuteczne?
Jeżeli podobnych jw. warunków nie ma możliwości spełnić, to nie ma co marzyć o dobrym zdrowiu roślin w mieszkaniu w okresie zimowym.
To takie moim zdaniem ogólne zasady, które dobrze by było aby poznali wszyscy początkujący miłośnicy roślin w mieszkaniu, bo podobne posty z prośbami o ratunek, w szczególności tych marketowych fikusów, pojawiają się systematycznie co i raz, a już mi palce od klepania klawiaturę, tego samego w kółko Macieju, drętwieją.