Pomóżcie, proszę. Od miesiąca mam bonsai. Ligustr chiński, już spory okaz. Na początku przy aklimatyzacji, spadały liście, pojedynczo. Podlewałam go codziennie, bo wydawało mi się, że robi się "miękki" opadnięty jeśli go nie podlałam. Jednak nagle pokazał się chyba grzyb przy pniu. Ograniczyłam podlewanie co 2 dzień. Po kilku dniach zaczęły opadać wszystkie liście! Zostają tylko te najnowsze. Nie wiem czy to przelanie, czy przesuszenie, czy może jakaś choroba grzybowa. Na zdj. widać, że liście nie robiły się żółte, tylko takie szare, jakby z nalotem i potem schły. Zachowywały się tak od początku jak go mam, ale teraz jest prawie łysy!
Co zrobiłam - bardzo ograniczyłam podlewanie, biały nalot posypałam cynamonem i zrobiłam oprysk Bioseptem (wyciąg z grejpfruta) co jeszcze mogę zrobić?
Ziemia nie jest mokra, górna warstwa codziennie się przesuszała, dosuszyła się się też w głębi.
Na zdjęciach pokazałam białe plamy przy pniu i ten dziwny sposób więdnięcia liści.
Zaklimatyzował się.
Podlewanie takich okazów przez lanie wody od góry jest błędem bo uszyć ligustra to sztuka. Tak jak zauważyłaś sam pokazuje kiedy potrzebuje wody. Podlewając go przez zanurzenie będziesz miała kilka dni spokoju i pewnością że cała bryła korzeniowa jest wystarczająco mokra. Oczywiście to też pod warunkiem że w doniczce są duże że otwory drenażowe. O samym sposobie podlewania poczytasz na forum.
Drugim czynnikiem jest światło które wewnątrz pomieszczenia nigdy nie będzie wystarczające więc w miarę możliwości wystawiać na zewnątrz chroniąc przed przymrozkami i bezpośrednim ostrym słońcem.
przekornie w temacie o spadających liściach ligustra, tak dla podtrzymania ruchu na forum, zapytam specjalistów i stałych bywalców: a co jeśli liście nie spadły?
mamy u nas w Belgii porę deszczową zamiast zimy: śnieg może się pokazuje w Ardenach, ale nie dalej na północ, temperatury czasem spadły na -2, ale na werandzie, gdzie ligustr z wiązem sobie zimowały raczej nie poniżej 4. wiąz grzecznie zrzucił listki i właśnie po przywróceniu na regał oczekujemy od niego wiosennych wzrostów, a ligustr zignorował w zasadzie takie "zimowanie" i zielony cały czas jak trawa na wiosnę. dla porównania to powiem, że 3/4 ligustrów stanowiących żywopłoty w okolicy (wliczając nasz) ani myśli łysieć przez cały czas (jakieś łyse gałązki są, ale jak wyglądały przed listopadem nie powiem, bo dopiero się przeprowadziliśmy)
znaczy pytanie takie: zignorować, że nie zrzucił liści i potraktować go jak wiąza? bo tak wczoraj zacząłem, ale gdyby miał to być poważny błąd, to jeszcze mogę go wynieść nazad gdzieś za chałupę...
02-03-2022, 11:39 AM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-03-2022, 12:59 PM przez jerzyjerzy.)
Kompletnie na czuja uważam, że i w jednym i w drugim przypadku to za wcześnie. "Okres spoczynku" w wypadku drzew nie oznacza jednego miesiąca, nawet jeśli drzewa nie zrzucają liści (patrz - oliwka).
Tak duże skoki temperatury i wilgotności powietrza związane ze zmianą miejsca pobytu są generalnie niekorzystne dla roślin, a drzew w szczególności. Ważna jest również ilość światła, długość dnia itd. Dobrze, żeby wszystkie te czynniki były naturalnie powiązane. Wszelkie sztuczne ingerencje (chyba że są kompleksowe, jak na przykład w szklarniach przemysłowych, gdzie można ustawić praktycznie dowolne parametry) zaburzają rytm życia rośliny i źle wpływają na metabolizm, czyli osłabiają drzewo.
Nie wierz jednemu mojemu słowu - torturuję drzewa w imię Bonsai dopiero od 2018 roku!