• 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Sosna oścista - warsztaty.
#31
Nie wydaje mi się, pan Włodek robił to bardzo delikatnie.

Na razie zostawiam tak...


Załączone pliki Miniatury
   
  Odpowiedz
#32
Sosna podczas przesadzania straciła korzenie włośnikowe i najprawdopodobniej przez częste podlewanie i utrzymywanie wilgotnego podłoża korzenie mogą gnić zamiast regenerować . Sosny najczęściej rosną na piachach a oścista tym bardziej wytrzymuje długie okresy suszy. Korzystniejsze jest utrzymywanie wilgotnej atmosfery wokół rośliny/zamgławianie ,torba foliowa,szklarnia/. Przy niewielkiej ilości stożków wzrostu w części zielonej proces regeneracji korzeni trwa wolniej, a w twoim przypadku roślina jest niewielka.Bardzo trudno utrzymać właściwy balans między wodą powietrzem światłem temperaturą i innymi czynnikami takimi jak hormony ,grzyby . Ja osobiście straciłem kilka sosen i tak naprawdę dlaczego?> trudno jednoznacznie zawyrokować.
Życzę powodzenia w następnych próbach.
zbyszek
  Odpowiedz
#33
Spróbuję jeszcze zrobić nad podstawkiem prowizoryczną foliową szklarenkę... Może jeszcze nie wszystko stracone.

Dziękuję Zbyszku, pozdrawiam.
  Odpowiedz
#34
Z tego co pamiętam to miałeś przykaz od p. Włoka żeby rośliny nie podlewać przez jakiś czas. Pamiętasz to co mówił o przesadzaniu sosen w Korei? Jestem niemalże pewien, że ta historia była wtedy przytoczona.
Brzuch jest powodem, że człowiek tak łatwo nie uważa się za Boga.
  Odpowiedz
#35
Chyba Maćku Ci się coś pomyliło. Nie przypominam sobie też nic o sosnach z Korei. Tak samo o podlewaniu... Pamiętam jak pan Włodek opowiadał o sośnie ościstej i wielu innych rzeczach ale o tym co napisałeś nie.

Jak wyjeżdżałem zapytałem czym mam coś robić jeszcze z sosną i pan Włodek powiedział, że teraz już nic. Więc nic nie robię. Jedynie podlewam jak ziemia przeschnie.

Uważasz, że może być przelana?
  Odpowiedz
#36
Pewnie jednej przyczyny nie ma. Upały jakie były wcześniej, przycięcie korzeni, przesadzanie, obróbka na warsztatach i niestety czasem jest tak jak jest teraz.
Michał Karwowski
  Odpowiedz
#37
to podobna dyskusja do tej o zostawianiu drzewa na sloncu. Kazdy mowil zeby trzymac w cieniu a potem wstawiasz fotki sosny w pelnym sloncu... i w kazdym poscie dodajesz, ze tak mowili inni a Ty wszystko zrobiles tak jak trzeba bylo.
Troche irytujacy watek z takim defensywnym nastawieniem... widocznie trzeba bylo odrobiny szczescia... w tym wypadku braklo.

Pozdrawiam,
Adam Chilinski
  Odpowiedz
#38
Gdybym zrobił zdjęcia w domu zapewne napisałbyś, że sosny nie trzyma się w domu. Pisałem wcześniej gdzie trzymałem sosnę i w jakich warunkach.

Jest to moja pierwsza sosna i jedyne doświadczenie z tym gatunkiem jakie mam to to co wyczytałem i to co zobaczyłem na warsztatach.

Piszę wszystko to co robiłem, i co się dzieje z rośliną ze szczegółami po pierwsze dlatego, że mi zależy a po drugie po to, żeby bardziej doświadczeni koledzy mogli pomóc.

Zrezygnowałem z mieszkania i codziennie dojeżdżam 50 km na uczelnie właśnie po to, żeby "robić tak jak trzeba było". Więc z całym szacunkiem dla Ciebie, nie mów mi co jest irytujące a co nie.

Być może właśnie brakło szczęścia, być może ja coś zrobiłem źle a być może ptak narobił do doniczki. Nie ma znaczenia. Najpierw wolę odhaczyć wszystkie inne możliwości które przyjdą mi do głowy lub podpowiedzą koledzy na forum zanim zacznę rozpatrywać kwestię szczęścia i pecha.

Dzięki, że zabrałeś głos w dyskusji ale wolałbym, żebyśmy rozmawiali o bonsai.

Pozdrawiam.
  Odpowiedz
#39
Tak się zdarza że roślina odchodzi... Ja też w zeszłym roku straciłem ciekawego modrzewia w podobny sposób zapewniając mu optymalne warunki, prawdopodobnie zbyt radykalnie formowany i za mało sił witalnych na odbudowę... jak pisałem zdarza się
  Odpowiedz
#40
no to ja też sobie strzelę - Sphaeropsis sapinea?

Choroby sosny - zamieranie wierzchołków pędów.

Może przystawienie jej do innej sosenki (na ew. straty) wyeliminuje/potwierdzi obecność patogenu?
  Odpowiedz
#41
Jak pisałem, w pobliżu są 3 inne sosny (w gruncie) i z nimi nic się nie dzieje, mają długie przyrosty, żadnej żywicy na pąkach ani innych oznak choroby.

Coraz bardziej przychylny jestem temu, że przyczyną może być osłabienie po zabiegach i wynikająca z tego zachwiana równowaga w metabolizmie sosny. Będę dbał dalej i dam znać czy udało się uratować czy nie.

Jacek jak i parę innych osób mają rację - zdarza się i tyle.

Dzięki wszystkim za pomoc.
Pozdrawiam.
  Odpowiedz
#42
peper50 napisał(a):Jacek jak i parę innych osób mają rację - zdarza się i tyle.

Dzięki wszystkim za pomoc.
Pozdrawiam.

Jak to mówił mój kolega który mieszka w bloku i ma ograniczoną powierzchnie - zrobiło się miejsce na inną roślinę.
Michał Karwowski
  Odpowiedz
#43
Dwa razy dziennie wietrzę i pilnuję podlewania. Stoi po stronie wschodniej tak jak wcześniej. Jak coś mam poprawić to piszcie. Z pnia w kilku miejscach wypuszcza igły.

Pozdrawiam.


Załączone pliki Miniatury
   
  Odpowiedz
#44
Jak tam twoja sosna Bartku? Coś się zmieniło przez te 2 miesiące?
Pozdrawiam z Jeleniej Góry
Łukasz Czarnecki
  Odpowiedz
#45
Sosna żyje. Wypuściła w 4 miejscach młode igły które mają już ponad 1cm długości. Stare igły już przestały opadać. Końcówki jeszcze trochę robią się żółte ale już nie jest to co było. Aktualnie wyjąłem ją już ze szklarenki kilka tygodni temu i codziennie spryskuje po kilka razy. Stoi obok pojemnika z wodą.

Dosypałem do ziemi jakiś miesiąc temu mikoryzy. Bardzo powoli ale mam wrażenie, że jest coraz lepiej.

Najważniejsze, żeby zimę przeżyła. Mam zamiar przezimować ją wśród iglaków, zabezpieczając doniczkę. Nie będę już kombinował ze szklarenką. Pilnuję jej jak oka w głowie :roll:

Pozdrawiam.

Żeby nie być gołosłownym, teraz wygląda tak. Szału nie ma ale żyje Tongue


Załączone pliki Miniatury
               
  Odpowiedz
#46
Witam
Przeczytałem wszystkie posty i postanowiłem napisać parę słów do kompletu .
Zajmuję się sosnami już parę ładnych lat i początkowo też popełniałem błędy powodujące zejście drzewa . Jednak człowiek uczy się całe życie niestety na własnych błędach najczęsciej . Zastanawiałem się nad przyczynami usychania sosen i miałem swoje przemyślenia , które znalazły potwierdzenie w czasie nauki u Mistrza Urushibaty. Po pierwsze nie należy się spieszyć i nie fundować roślinie dwóch stresów naraz : cięcia z formowaniem + przesadzanie , czyli naruszenie bryły korzeniowej. Mało jest drzew ,które takie zabiegi przejdą "bezboleśnie".
Ponadto drzewo tak potraktowane opóźni swój rozwój bo musi regenerować system korzeniowy i części nadziemne jednocześnie . W przypadku sosen pozbawienie ich na wiosnę głównego pąka powoduje poważne zahamowanie produkcji auksyn , które odpowiadają za pobodzenie pąków śpiących zarówno korzeni jak i pędów co dodatkowo hamuje proces przyjmowania się rośliny . Pamiętajmy o tym , że pozostawienie zbyt mało masy zielonej na drzewie ogranicza procej asymilacji a tym samym produkcję substancji odżywczych potrzebnych do odbudowy systemu korzeniowego i części nadziemnej rośliny .
Te czynniki przemawiają za tym aby nie robić pierwszego formowania i przesadzania jednocześnie . Zróbmy to po roku a roślina lepiej zniesie wszystkie zabiegi i szybciej osiągniemy zamierzony efekt . Wstawienie rośliny do tunelu foliowego po przesadzeni jest wskazane ponieważ wysoka wilgotność powietrza daje możliwość przetrwania części zielonych rośliny dłużej ( nie schną)a tym samym daje czas na regeneracji korzeni .
To czego nauczyłem się w Japonii - między innymi -to CIERPLIWOŚĆ .
Pozdrawiam i myślę , że nie zanudziłem kolegów . Dla wielu są to sprawy oczywiste , ale dla młodych adeptów niekoniecznie .
  Odpowiedz
#47
Właśnie cierpliwość i słuchanie bardziej doświadczonych kolegów jest najbardziej wskazana w bonsai. Oczywiście zrozumienie procesów zachodzących w roślinie i jej reakcja na nasze posunięcia niestety też musi być zrozumiana.
Pozdrawiam - Bolesław Wujczyk
  Odpowiedz
#48
co tam w temacie? Smile
  Odpowiedz
#49
Sosna była na granicy. Jeszcze w lutym było ok. Wiosenne przymrozki okazały się zabójcze. Nie dałem rady być w dwóch miejscach jednocześnie i dopilnować sosny i 3 innych roślin. Niestety.
  Odpowiedz
#50
Po czym wnioskujesz ze w lutym było ok?
  Odpowiedz
#51
Była zielona, gałęzie były elastyczne...
  Odpowiedz
#52
Coraz więcej osób demonizuje wiosenne przymrozki, zdarzają sie nawet osoby które uważają ze zimowe mrozy nie sa tak groźne jak wiosenne... w zimie mamy temperatury dochodzące do -30* w dodatku długotrwałe i one są mniej zabójcze niż wiosenne -5*? :? jak to argumentować? roślina na wiosnę "rusza" ma w sobie więcej wody i to ją zabija? Wiosenne przymrozki mogą narobić szkody w klonach palmowych, wiązach drobnolistnych czy innych delikatnych roślinach (o ile mają już nowe pędy), mogą wam też pospadać kwiatki i nic więcej, każdy szkółkarz wam to powie. @Peper to że w lutym sosna była zielona a pędy były elastyczne nic nie znaczy Smile Kiedy roślina przemarza (np. grab) jest elastyczna i zielona (pod korą) dopóki jej nie wywalisz na śmietnik, jest tak jakby uśpiona. Jako ciekawostkę powiem że taka roślina potrafi całą wiosnę stać bez liści i dopiero w lecie wypuścić małe pypcie(liście) niestety szanse na przeżycie w kolejnej zimie drastyczne spadaja. Znam też przypadki (dość często się je spotyka) że roślina wystartowała tak jak inne i nagle się zatrzymała. To również jest efekt zimy a nie wiosennych przymrozków. Podsumowując... efektów zimy, w zimie nie zobaczysz Wink to tyle z mojej strony.
  Odpowiedz
#53
Szkoda sosenka była sympatyczna i zapowiadała się całkiem nieźle.
Pozdrawiam - Bolesław Wujczyk
  Odpowiedz
#54
Dla przykładu. Wraz z wiosną przesadziłem mojego berberysa, przyciąłem korzenie. Tydzień później zaczął wypuszczać liście. Któregoś dnia było -4 w nocy, roślina była nieosłonięta. Efektem było to, że liście zrobiły się czarne a po ich opadnięciu roślina już nie ruszyła. To samo stało się z pąkami magnolii mojej mamy w ogrodzie, jednak ona odbiła z czasem ale pąków jest już mniej. To samo stało się z azalią i wierzbą w ogrodzie. Jeśli to nie przymrozki to nie wiem co. Wiem, że sosny są odporne na mróz ale ta była wyjątkowo osłabiona. Być może przymrozki miały wpływ a być może nie ale teraz nie ma co wracać do tematu. Szkoda rośliny i na pewno jej historia będzie miała wpływ na moje dalsze przygody z bonsai.

Dzięki za zainteresowanie i pozdrawiam serdecznie.
  Odpowiedz
#55
Bledy "mlodosci" oraz brak szczescia.... ?

Mi temat dal wiele do myslenia
wyciagne z tego wnioski i nie popelnie pdobnych bledow...
Pozdrawiam - Wojciech Fiedler
  Odpowiedz
#56
fiedler1 napisał(a):Bledy "mlodosci" oraz brak szczescia.... ?

Mi temat dal wiele do myslenia
wyciagne z tego wnioski i nie popelnie pdobnych bledow...

Dokładnie o tym samym myślę. Zastanawiałem się co by zrobiła osoba z większym doświadczeniem i czy można było tego uniknąć. Dowiedziałem się też sporo od kolegów. Całe życie się uczymy a najwięcej na własnych i cudzych błędach chociaż niektórych błędów chciałoby się uniknąć...

Pozdrawiam.
  Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości