To mój pierwszy post na forum, więc chciałam się przywitać z kolegami i koleżankami. Bonsai interesuję się od niecałych dwóch lat. Czytam, zbieram mniej lub bardziej udane materiały... no ale do rzeczy. W tym roku wykopałam berberysa z działki. Chcę stworzyć z niego drzewko o wielu pniach. Inspirację znalazłam tutaj: http://www.bonsai4me.com/AdvTech/ATBerbe...Series.htm
Krzak został dosyć mocno przycięty ale boję się, że nie dość mocno. I tutaj pytanie do forumowiczów. Czy powinnam jeszcze mocniej przyciąć czy taka wysokość będzie dobra. Przyznam, ze podoba mi się linia pierwszego pnia po lewej stronie na lewym zdjęciu, dlatego niechętnie bym przycinała dalej a z drugiej strony, mam wrazenie, że drzewko bedzie za wysokie i przez to nieproporcjonalne.
pozdrawiam
Tak jak już dobrze zauważyłaś nie będzie równowagi po zostawieniu tego pniaka. Osobiście ciachałbym tak jak na fotce i kontrolował wzrost nowych przyrostów a za 3 lata nikt go na forum nie pozna
Zdjęcia robiłam zaraz po wykopaniu. Teraz berberys wypuszcza liście więc mam nadzieję, że będzie ok. Bartku, no właśnie tak myślałam, że jest za wysoki ale przytnę go w przyszłym roku. Teraz już wypuscił liście. Dam mu czas na odbudowę a sobie na opatrzenie sie z nim i przemyślenia.
Ja bym ciął teraz, bo po prostu nie widzę sensu aby pozostawiać pniak ktory bedzie nam niepotrzebny... chyba że masz nadal wątpliwości co do jego przydatności to można zostawić i niech rośnie a w przyszłości warsztaty a tam już ci powiedzą co i jak zrobić. Z mojej strony dodam tyle, kontroluj jego wzrost gdyż pozostawiony sam sobie będzie wypuszczał długie i proste pędy, które jak stwardnieją nie będą się zbytnio nadawały do formowania i będą mało naturalne.
nie bardzo rozumie dlaczego nie drutować?sprecyzujesz?
Grzesiek Wołek
<!-- m --><a class="postlink" href="http://wog-bonsai.blogspot.com/">http://wog-bonsai.blogspot.com/</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="https://www.facebook.com/wog.foto">https://www.facebook.com/wog.foto</a><!-- m -->
wog napisał(a):nie bardzo rozumie dlaczego nie drutować?sprecyzujesz?
młode pędy berberysa nie są zdrewniałe, są po prostu delikatne, nakładając drut zrobilibyśmy więcej szkody niż pożytku. Oczywiście nie ma rzeczy niemożliwych i jeśli się postarać to da się nałożyć drut, ale czy nie wygodniej i bezpieczniej (dla rośliny) zrobić naciągi na pędach przybyszowych? Drut nakładałbym dopiero po min dwoch latach, kiedy będzie można już mówić nie o pędach a o gałęziach naszego drzewka. Ja tak to przynajmniej postrzegam, drut do ukladania gałęzi w ostateczną formę a naciągi na korygowanie pędów PRZYBYSZOWYCH, które są długie i idą prosto do góry co wygląda bardzo nienaturalnie. Osobiście posiadam dwa berberysy i te sposoby (chociaż to za wielkie slowo) są jak na razie skuteczne, w tym roku postaram się porobić fotki i na jesień strzelić jakiś mini artykulik na ten temat a może i na temat calego gatunku. Berberysy są na prawdę świetnymi materiałami na bonsai, od mame po metrowce, dobrze reagują na cięcie, błyskawicznie się zagęszczają a niektóre odmiany mają fantastyczne barwy które zmieniają się wraz z porami roku. Minusem będzie podatność na mączniaka (nie wszystkie odmiany) i oczywiście kolce, comunisy przy nich to pikusie
Ta metoda z plasteliną wydaje się być prosta i fajna. Krzysztofie, tą plaselinę nakładasz bezpośrednio na gałązkę (obklejasz) i czy to jest bezpieczne dla rośliny?
jak chcesz nadać kształt drutujac dwuletnie gałęzie ?łamiąc je ? dwuletnia gałąź jest zbyt twarda i krucha. oświec mnie:-)
Grzesiek Wołek
<!-- m --><a class="postlink" href="http://wog-bonsai.blogspot.com/">http://wog-bonsai.blogspot.com/</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="https://www.facebook.com/wog.foto">https://www.facebook.com/wog.foto</a><!-- m -->
Wyginam (S) z druciku i na jeden koniec nakładam kulkę plasteliny. Wielkość czyli ciężar dobieram zależnie od sztywności pędu. To jest prosta i tania metoda na odginanie delikatnych przyrostów.
Grzesiek Wołek
<!-- m --><a class="postlink" href="http://wog-bonsai.blogspot.com/">http://wog-bonsai.blogspot.com/</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="https://www.facebook.com/wog.foto">https://www.facebook.com/wog.foto</a><!-- m -->
Nie no Panowie do mnie również nie trafia metoda z plasteliną. Ludzie to jakaś profanacja. Albo drut - albo odciąg. Cieniutki drut miedziany nawet najcieńsze i młode pędy da radę utrzymać i nie zniszczyć.
Na ironie najlepiej odpowiedzieć ironią. Nie widzę sensu na opisywanie "sposobów" skoro Ty masz już wyrobione poglądy na ten temat. Opisałem moje doświadczenia związane z berberysami, przejechałem sie drutując pędy przybyszowe tego gatunku więc stosuje inne metody na wstępne nadawanie kształtu które są równie skuteczne oraz bezpieczniejsze. Jak mam bardziej Ciebie oświecić? Mam berberysa którego w tamtym roku mocno przyciąłem i zostawiłem na caly sezon (niech sobie rośnie) w tym roku kiedy sie za niego zabrałem doszedłem do wniosku ze to był błąd, pędy wystrzeliły pionowo do gory, były tak rozciągnięte że pąki znajdowały się od siebie co kilka (4-5) centymetrów. Jako że cała roślina będzie miała max 10cm będę musiał wyciąć to co urosło, cofam się o cały sezon. Drugiego berberysa cały czas kontrolowałem poprzez cięcia i naciągi i jestem z niego bardzo zadowolony. Drutuje na nim również dwuletnie (i starsze) gałęzie, nie stanowi to aż takiego problemu bo w pierwszym sezonie były dobrze przygotowane. Bądź cierpliwy, kiedyś pewnie wstawie fotki swoich kolczastych pupilków a może będziesz miał możliwość zobaczenia ich na żywo wtedy ocenisz ich stan i to jak są prowadzone.
Jednak nie odważyłam się na mocniejsze cięcie wiosną. Po pierwsze bałam się, że to może być za dużo dla tej rośliny a po drugie nie byłam pewna gdzie ciąć :? . Nie chciałam też przycinać nowych przyrostów bo miałam nadzieję na szybszą regenerację korzeni. Teraz berberys wygląda tak jak na zdjęciu . Mam w planie wiosenne warsztaty , ale podejrzewam, że p.Włodek nie będzie zachwycony pracą z takim "kaktusem" . Pozostaje tylko przeżyć zimę. Mam z tym pewien problem, bo berberys nie mieści mi się do mojej styropianowej skrzynki do zimowania drzewek.
Z tego co wiem to berberysy są odporne na mróz. Mój będzie zimował na dworze. Teraz przymrozki w moim rejonie to max -5. Tak więc jak taka zima będzie to dopiero styczeń/luty zabezpieczę doniczki bo wtedy przeważnie są najniższe temperatury.
Najprościej -duży worek na śmieci z otworami na dnie (aby nie gromadziła się woda ),na dno worka np. drobna kora, na to doniczka z rośliną ,wokół doniczki znowu kora, całość podlewamy(worek zostawiamy otwarty)i czekamy na zimę,która jednak kiedyś przyjdzie.
Tak.Co to daje? Zapewnia roślinie niezbędną wilgoć-w zimie korzenie też ją pobierają.Przepraszam za porównanie(może nie na to FORUM) ale w zimie grabarze zasypują trocinami(ok 20 cm) miejsca gdzie w czasie mrozów przyjdzie im kopać. Mimo braku śniegu ziemia nie jest zamarznięta.Wilgoć + materia organiczna to gnicie a w czasie tego procesu wydziela się ciepło.Inny przykład to "kompostownik" na ogrodzie -też nie zamarza.
A dlaczego mają nagle zacząć gnić.Nie gniły w lipcu,wrześniu nie gniły 03 grudnia.Przykłady posłużyły do opisania tego co dzieje się wokół doniczki,a co pozwala na uniknięcie(w połączeniu z innymi zabiegami pielęgnacyjnymi w czasie zimy np. cieniowanie w słoneczne dni) zjawiska suszy fizjologicznej.Suszę fizjologiczną powoduje też stosowanie dużych ilości nawozów ale nie o tym teraz mówimy.Rośliny trzymamy w małych doniczkach, a warstwa podłoża grubości np.5 cm zamarznie i przy -2 C ( gdzie magiczne -5C).Każde zamarznięcie bryły korzeniowej jest dla rośliny szkodliwe.Roślina gromadzi w korzeniach pewne ilości wolnej wody (reszta związana z cukrami złożonymi w zimie jest jej nie dostępna) którą cały czas zużywa a której w końcu zaczyna jej brakować.Sposób który opisałem pozwala uniknąć tego niekorzystnego zjawiska.Zawsze uważałem że obsypanie suchym materiałem organicznym za wiele nie daje.Wydaje mi się Bartku,że brak wilgoci w korze którą obsypałeś zeszłej zimy swoje wiązy, doprowadziło do ich utraty.
Mirek Drabent napisał(a):A dlaczego mają nagle zacząć gnić.Nie gniły w lipcu,wrześniu nie gniły 03 grudnia.Przykłady posłużyły do opisania tego co dzieje się wokół doniczki,a co pozwala na uniknięcie(w połączeniu z innymi zabiegami pielęgnacyjnymi w czasie zimy np. cieniowanie w słoneczne dni) zjawiska suszy fizjologicznej.Suszę fizjologiczną powoduje też stosowanie dużych ilości nawozów ale nie o tym teraz mówimy.Rośliny trzymamy w małych doniczkach, a warstwa podłoża grubości np.5 cm zamarznie i przy -2 C ( gdzie magiczne -5C).Każde zamarznięcie bryły korzeniowej jest dla rośliny szkodliwe.Roślina gromadzi w korzeniach pewne ilości wolnej wody (reszta związana z cukrami złożonymi w zimie jest jej nie dostępna) którą cały czas zużywa a której w końcu zaczyna jej brakować.Sposób który opisałem pozwala uniknąć tego niekorzystnego zjawiska.Zawsze uważałem że obsypanie suchym materiałem organicznym za wiele nie daje.Wydaje mi się Bartku,że brak wilgoci w korze którą obsypałeś zeszłej zimy swoje wiązy, doprowadziło do ich utraty.
Z pewnością nie. Jeśli chodzi o wiązy to kora cały czas była wilgotna. Co kilka dni była spryskiwana wodą. Nie ma mowy, żeby było za sucho a raczej za mokro. Uważam, że błędem było nie przesadzenie wiąza jesienią z tej cuchnącej, zatrzymującej wodę 'ziemi'. Studiuję kawałek od domu więc pilnowanie wilgoci przeze mnie i mamę dało zapewne wynik przelania a przy takiej ziemi i dużych przymrozkach efekt był taki jak wszyscy widzieli. Czasami jak sprawdzałem ziemię palcem to była twarda jak kamień a termometr leżący obok wskazywał nawet -10 st. C. Na wiosnę gdy mrozy puściły całe łyko miało postać śmierdzącej mazi. Co ciekawe rok wcześniej zimowałem wiąza dokładnie w tym samym miejscu i w ten sam sposób a mrozy były jeszcze tęższe a roślina przeżyła.
Uwielbiam wiązy ale totalnie nie radzę sobie z ich zimowaniem. Jest też wiele mitów i przekłamań jeśli chodzi o zimowanie wiąza, różnica między wiązem drobnolistnym a zelkovą.
wog zimuje wiąza w domu w chłodniejszym miejscu i wydaje mi się, że to najlepszy sposób jeśli nie posiada się szklarni czy stałej kontroli nad rośliną.
Dziękuję za rozwinięcie tematu. Pytam bo jeśli wszystko naokoło doniczki gnije to dlaczego to w środku ma nie gnić?