Dzień dobry.
W tym roku rozpocząłem swoją przygodę z drzewkami w doniczkach. Cieszy mnie, iż mimo gorącego lata udało mi się utrzymać je w dobrej kondycji. Powoli nadchodzi jednak okres spoczynku a ja już się zastanawiam jak zabezpieczyć je na zimę. Mam dwie opcje. Pierwsza to zakopcowanie moich drzewek w ogrodzie a druga to umieszczenie ich w domku ogrodowym. I tu własnie dochodzimy do mojego pytania. Czy umieszczanie drzewek w nieogrzewanym pomieszczeniu z dużą ilością światła jest dobrym pomysłem? Jeśli tak to biorąc pod uwagę, że w pomieszczeniu temperatura spadnie poniżej zera należy jakoś dodatkowo zabezpieczać doniczki? Martwi mnie szczególnie los graba i klonu palmowego. Za rady będę bardzo wdzięczny.
Hej,
odnośnie zimowanie w domku ogrodowym to:
na plus:
- ochrona przed zimnym wiatrem,
- lepsza kontrola podłoża,
- możliwość suwania drzewka itp.
na minus:
- w przypadku podniesienia temperatury na zewnątrzm w domku może się jeszcze bardziej podnieść. Eefekt - klony zaczną się budzić. Gdy znowu przyjdą mrozy pączki przemarzną i klony pójdą... da da.
- konieczność pilnowania wilgotności podłoża.
Ja swoje klony trzymałem w altance i przeżyły. 1 który był zakopcowany i owinięty agrowłókniną (ochrona przed wiatrem) niestety nie. Same doniczki umieściłem w kartonowych pudłach do których wcześniej wsypałem grube trociny. Na mieszanke położyłem kawałek agrowłókniny i dosypałem jeszcze wyżej trocin (mniej więcej 3cm powyżej doniczki). Raz w miesiącu zaglądałem do drzewek i jeśli trzeba było troszeczkę podlewałem. Ważne aby rośliny nie stały gdzieś przy szybie, najlepiej w lekkim cieniu.
Kopcowanie drzewek to taki sobie pomysł pomysł - raz rycie w ziemi dziur, dwa trzeba pilnować żeby w czasie np. roztopu nie zalało donic. Nieogrzewane pomieszczenie jest generalnie ok, choć zależy jakie - jak typu szklarnia to co napisał yakuz34 będzie stanowić poważny problem (no chyba że ktoś ma pieczę na dobrem 24 godziny na dobę). Ponadto z doświadczeń ludzi na tym i innych forach (zagranicznych) wynika, że nawet w nieogrzewanym pomieszczeniu należy raczej rośliny trzymać na ziemi, dodatkowo zabezpieczone (np. owinięte agrowłókniną w zależności od okoliczności). Z tego co czytałem na bonsainut w USA ludziom padały masowo sosny thunberga w nieogrzewanych garażach przy mrozach -20C trwających non stop kilka tygodni. No i jeszcze można trafić na coś takiego :evil: https://valavanisbonsaiblog.com/2018/03 ... ed-bonsai/
(gościu ma termostat i z tego co wyczytałem utrzymuje temp -2C dlatego może rośliny trzymać na stołach)
U mnie coś takiego trafiło się na zewnątrz, miałem rośliny ukryte pod kartonem w ogródku osiedlowym, no i kilka coś zeżarło w całości.
Dla roślin z naszego klimatu mróz nie jest problemem jeżeli w glebie jest wystarczająco wilgotno. Mroźne wiatry mogą wysuszać glebę i to jest podstawowy problem. Ja wszystkie moje drzewa trzymałem całą zimę na dworze jedyne zabezpieczenie to gdy spadł śnieg łopatą zasypywałem nim doniczki. Gdy zapowiadali mocniejsze mrozy na noc nakrywałem wszystkie rośliny kocem by chronić je przed wiatrem. Rośliny były ustawione bardzo ciasno wręcz dotykały się doniczkami. W tym roku miałem pierwszy raz rośliny w foliaku - muszę przyznać pierwszorzędna sprawa. Problemem jest fakt że za dnia jeżeli będzie słońce w foliaku potrafi być +15 kiedy na dworze -10. Nocą znów ile na dworze tyle w foliaku. Takie skoki temperatury powodują że albo będziesz biegał i otwierał foliak na oścież albo zainwestujesz w jakąś elektronikę która będzie otwierać foliak i zamykać. W tym roku przez takie skoki padły mi dwa klony burgera bo za szybko się obudziły. O ile potrafią wytrzymać -16'C to niestety jak się obudzą to ani grosza poniżej 0. Droga nauczka ale trudno.
Poniżej stan termometru 11marca przy otwartym tunelu
Po latach doświadczeń jestem jednak bardziej ostrożny jeśli chodzi o zimowanie na zewnątrz. Kilka dobrych lat temu kiedy zimy były swojskie polskie takie do -25C padało mi bardzo dużo rodzimych niezabezpieczonych roślin (graby prawie wszystkie, sosny, buki). Nawet teraz są problemy, o czy w wątku o buku. U mnie zimowanie wygląda tak: część w inspektach (dalekowschodnie, chore), część na zewnątrz z możliwością umieszczenia w podwójnym inspekcie, gdyby temp zaczęły spadać poniżej -10/15C. Dodatkowo zabezpieczam tu i ówdzie kartonem lub folią bąbelkową. :!: Inspekty stoją w miejscu gdzie w zimie nie dochodzi światło słoneczne. No i właśnie, widoczny na zdjęciach 1,2 i 4 buczek pozyskany z działki w 2017 r. (wcześniej ok 10 lat temu z lasu) poważnie się rozchorował, liście wypuścił z chlorozą po koniec maja, po wyjęciu z doniczki okazało się że korzenie okrężne są martwe. Nie wiem co było przyczyną stawiam, że jednak mróz, być może roślina nie doszła do siebie po wykopkach. Temp najniższe to ok -12C ale wtedy było dużo śniegu (zdjęcie 3 i 4 koniec lutego i początek marca). W styczniu ok -8C w nocy. Żałuję że nie użyłem koca do okrycia (o czym wspominał Bolas). Tak więc nawet z rodzimymi roślinami chuchać na zimne.