03-29-2010, 07:21 PM
Witam!
Jako, że to mój pierwszy (poważniejszy) post na tym forum, wypadałoby na wstępie kilka słów o sobie skrobnąć... Zatem, w temacie bonsai "siedzę" już kilka lat, lecz nadal jestem raczej bardzo początkujący
Preferuję drzewka z gatunków rodzimych i w mojej kolekcji znajduje się obecnie okolo 30 drzewek pozyskanych na yamadori, które można nazwać raczej "materiałem na bonsai" (jak to pan Pietraszko żartobliwie w jednym poście stwierdził: kilka lat, trochę cięcia i będą cuda ).
Poza bonsai jeszcze kilka innych pasji mi się przyplątało, no ale to nie czas i miejsce...
Zatem do rzeczy. Wraz z wiosną postanowiłem trochę podszlifować swoje umiejętności i pomęczyć materiał szkółkarski, który przyplątał się do mnie przypadkiem rok temu. Jałowiec ten (może ktoś zidentyfikować jaki konkretnie?) raczej sam narzucił formę - dwa proste pnie od razu nasunęły myśl o takiej formie podwójnej.
Poniżej dwa zdjęcia, jak to wyglądało przed formowaniem i tuż po wstępnym nadaniu kształtu (oczywiście, część gałęzi i zieleni stąd może jeszcze "odpaść", ich długość też nie jest docelowa, część drutów też jest założona prowizorycznie, gałęzie nie mają jeszcze odpowiedniego kształtu - są za proste itd...). Lecz w tym momencie mam trochę wątpliwości, stąd moje pytania do trochę bardziej doświadczonych koleżanek i kolegów:
- czy końcówki gałęzi formować od razu, czy dać mu najpierw trochę odpocząć po takiej redukcji zieleni? chodzi mi o docelowe docinanie gałęzi, ustalanie ich długości, no i podnoszenie tych najdrobniejszych, jeszcze zielonych gałązek w górę, by móc powoli myśleć o chmurkach?
- w przyszłości chciałbym stworzyć z tego parę - lewy pień żywy, prawy w całości martwy. Lecz jeśli chodzi o technikę martwego drewna, jestem w tej kwestii zieloniutki jak igły tegoż jałowca, dlatego pytam: jak się w ogóle do tego zabrać? Formować prawą część również normalnie i dopiero za jakiś czas gdy nabierze odpowiedniego kształtu pozbawić go zieleni i kory?
- Jak widzicie, mam również trochę problemów z czubkami. W jaki sposób je "zakończyć", by w miarę naturalnie to wyglądało? Oglądając na przykład świerki o takim pokroju, rosnące w naturze, często się zdarza, że mają one martwe czubki. Jednak jeśli w przyszłości chcę mieć cały prawy pień martwy, to czy nie będzie trochę przesada? Tak czy inaczej, raczej trochę za dużo zieleni tam jeszcze, prawda?
Oczywiście za wszelkie sugestie, konstruktywną krytykę i pomysły będę wdzięczny
Jako, że to mój pierwszy (poważniejszy) post na tym forum, wypadałoby na wstępie kilka słów o sobie skrobnąć... Zatem, w temacie bonsai "siedzę" już kilka lat, lecz nadal jestem raczej bardzo początkujący
Preferuję drzewka z gatunków rodzimych i w mojej kolekcji znajduje się obecnie okolo 30 drzewek pozyskanych na yamadori, które można nazwać raczej "materiałem na bonsai" (jak to pan Pietraszko żartobliwie w jednym poście stwierdził: kilka lat, trochę cięcia i będą cuda ).
Poza bonsai jeszcze kilka innych pasji mi się przyplątało, no ale to nie czas i miejsce...
Zatem do rzeczy. Wraz z wiosną postanowiłem trochę podszlifować swoje umiejętności i pomęczyć materiał szkółkarski, który przyplątał się do mnie przypadkiem rok temu. Jałowiec ten (może ktoś zidentyfikować jaki konkretnie?) raczej sam narzucił formę - dwa proste pnie od razu nasunęły myśl o takiej formie podwójnej.
Poniżej dwa zdjęcia, jak to wyglądało przed formowaniem i tuż po wstępnym nadaniu kształtu (oczywiście, część gałęzi i zieleni stąd może jeszcze "odpaść", ich długość też nie jest docelowa, część drutów też jest założona prowizorycznie, gałęzie nie mają jeszcze odpowiedniego kształtu - są za proste itd...). Lecz w tym momencie mam trochę wątpliwości, stąd moje pytania do trochę bardziej doświadczonych koleżanek i kolegów:
- czy końcówki gałęzi formować od razu, czy dać mu najpierw trochę odpocząć po takiej redukcji zieleni? chodzi mi o docelowe docinanie gałęzi, ustalanie ich długości, no i podnoszenie tych najdrobniejszych, jeszcze zielonych gałązek w górę, by móc powoli myśleć o chmurkach?
- w przyszłości chciałbym stworzyć z tego parę - lewy pień żywy, prawy w całości martwy. Lecz jeśli chodzi o technikę martwego drewna, jestem w tej kwestii zieloniutki jak igły tegoż jałowca, dlatego pytam: jak się w ogóle do tego zabrać? Formować prawą część również normalnie i dopiero za jakiś czas gdy nabierze odpowiedniego kształtu pozbawić go zieleni i kory?
- Jak widzicie, mam również trochę problemów z czubkami. W jaki sposób je "zakończyć", by w miarę naturalnie to wyglądało? Oglądając na przykład świerki o takim pokroju, rosnące w naturze, często się zdarza, że mają one martwe czubki. Jednak jeśli w przyszłości chcę mieć cały prawy pień martwy, to czy nie będzie trochę przesada? Tak czy inaczej, raczej trochę za dużo zieleni tam jeszcze, prawda?
Oczywiście za wszelkie sugestie, konstruktywną krytykę i pomysły będę wdzięczny